W Olsztynie Żydzi odgrywali bardzo ważną rolę w życiu społecznym, politycznym oraz kulturalnym miasta i przyczynili się do jego rozwoju gospodarczego. Historycy są zgodni, że należeli oni do elity miasta. Nie ma natomiast zgody co do tego, kiedy się tu pojawili.
Badacze podają, że poza obrębem murów miejskich pojedynczy Żydzi mieszkali już od 1780 r. Nie stanowili jednak jeszcze gminy. Autor pierwszej monografii Olsztyna, Anton Funk, powołując się na wzmianki w dokumentach i rodzinne przekazy Louisa F. Raphaelsohna pisał, że jego przodkowie zamieszkali na Dolnym Przedmieściu już w drugiej połowie XVIII w. Inny autor historii miasta, Hugo Bonk1, przypomina, że Żydzi pomogli w 1807 roku spłacić miastu nałożoną francuską kontrybucję. Kupcy pochodzący ze Złotowa: Wolff, Itzig Joachim Heymann, Lipmann Henschel i Hirsch Abraham zebrali na ten cel 407 reńskich talarów. Dodać trzeba, że wymieniony Heyman i jego żona Beila figurują w najstarszym, zachowanym spisie rodzin żydowskich mieszkających legalnie w Olsztynie, sporządzonym w 1825 roku dla potrzeb landratury2. Inni historycy piszą, że Żydzi zaczęli się tu pojawiać od 1813 roku, przyjmując pruskie obywatelstwo.
Jakiej by nie przyjąć daty, jedno jest pewne: wspomniany Heyman należał do pierwszych Żydów, którzy wystąpili o obywatelstwo pruskie. Wraz z nim 11 marca 1818 roku legalnie zamieszkali tu pochodzący ze Złotowa Salomon Israel Friedmann z żoną Gittel. Datę tę przyjmuje się za początek istnienia olsztyńskiej gminy żydowskiej. Niedługo potem, w październiku dołączyli do nich pochodzący też ze Złotowa: Lewin Itzig Heymann (kawaler) oraz Lewin Samuel Simonson z żoną Hanną i trójką dzieci, jak też pochodząca z Krajenki pod Złotowem rodzina Seiwela Mosesa Nassau z żoną Reischel. Rok później zameldowały się kolejne rodziny żydowskie ze Złotowa, podobnie jak w latach 1816, 1818, 1823, 1824 i 1825. Na liście sporządzonej w 1825 r. figuruje już 18 rodzin. Ich społeczność liczyła 69 osób.
Od połowy XIX wieku do miasta zaczęli napływać Żydzi z Królestwa Polskiego. Wśród osiedlających się w tym czasie była grupa zamożnych Żydów, którzy kupowali ziemię. Byli to Moses Frankenstein, Levin Heymann, Schmul Frankenberg, Itzig Levin Henschel. Wystawiane wówczas na sprzedaż parcele kupiło też kilku innych.
W roku 1848 zorganizowano w Olsztynie wybory do pruskiego Zgromadzenia Narodowego oraz Parlamentu Niemieckiego. Prawo głosowania mieli już wtedy także Żydzi i ze sporządzonych list wyborczych wiemy, że mieszkali głównie na Starym Mieście, które wówczas stanowiło centrum Olsztyna. Przy rynku należały do nich cztery kamienice oraz część bud handlowych przylegających do ratusza, na ulicy Prostej trzy domy, a na drugiej z magistralnych ulic, czyli dzisiejszej Staromiejskiej – jedna kamienica usytuowana na rogu zabudowy rynkowej, która dziś znana jest jako Kamienica Mendelsohnów3. W roku 1861 na ogółem 3607 mieszkańców było w Olsztynie 137 Żydów. Przez kilka kolejnych dekad liczba ta nie ulegała większym zmianom. Ponownie zaczęła rosnąć dopiero pod koniec wieku.
Początkowo Żydzi olsztyńscy utrzymywali się głównie z handlu i rzemiosła. Od ostatniej ćwierci XIX wieku stawali się coraz zamożniejsi; budowali fabryki, zakładali duże przedsiębiorstwa handlowe, ich dzieci kończyły studia i tworzyły zręby miejscowej inteligencji4.
Gmina żydowska i jej działalność – synagoga i cmentarz
Ustawa z 1847 roku stanowiła podstawę do zakładania gmin żydowskich, dawała im osobowość prawną i prawo do dysponowania swoim budżetem. Odnosiła się też do ich statutów oraz kontrolowanych przez państwową administrację – Rejencję wyborów ich zarządów oraz kolegiów reprezentantów.
Statut gmin olsztyńskiej (oraz barczewskiej) zatwierdzony został 14 maja 1862 roku. Zgodnie z nim w lipcu ogłoszono wybory ich reprezentantów. Uprawnionych do głosowania było 31 osób. Przy okazji spisano zawody wyborców. 11 z nich prowadziło karczmy w podolsztyńskich miejscowościach – Bartołtach, Butrynach, Gietrzwałdzie, Jonkowie, Porbadach, Rusi, Szczęsnym, Warkałach, Wołownie, Worytach i Wrzesinie. Z osób osiadłych na stałe w Olsztynie większość zajmowała się handlem. Dwunastu członków określiło swoją profesję jako kupcy, dwóch jako pośrednicy handlowi. Rzemieślnicy stanowili tu niejako wyjątek. Dwóch Żydów było czapnikami, jeden krawcem, jeden blacharzem i tylko jeden z członków gminy nazwany został rentierem. Liczba rodzin żydowskich w stosunku do stanu z 1825 r. podwoiła się5. Na liście tej pojawiły się też nowe nazwiska, m.in. Borchert, Glatkke, Goldstrom, Mendelsohn, Preuss, Salzman, Solzberg. Pierwsze nazwiska żydowskie powtarzające się w dokumentach przez cały wiek XIX to: Cohn, Franckenstein, Friedmann, Nosseck, Raphaelsohn, Selzmann, Simonson.
Przy jednej z głównych ulic Starego Miasta – ulicy Prostej w roku 18146 powstał najpierw dom modlitwy. Cztery lata później założono cmentarz żydowski przy ulicy Jeziornej (obecnie ul. Zyndrama z Maszkowic).
Jednak cmentarz musiał powstać wcześniej, kiedy nie było jeszcze w Olsztynie ani domu modlitwy czy synagogi. Żaden prawowierny nie mógł bowiem spocząć w innym miejscu niż poświęcony kirkut. Posiadanie własnego cmentarza było jednym z podstawowych zadań gminy.
Anton Funk podaje, że cmentarz żydowski w Olsztynie założono w roku 1818, jednakże inni badacze zastanawiają się nad tym, czy nie powstał on przed tą datą, skoro pierwsze żydowskie rodziny osiedliły się tu pięć lat wcześniej, a pierwszy mieszkający tu Żyd zmarł w 1813 r.
Zanim zbudowano synagogę, funkcję domu modlitwy pełniła kamienica nr 3 przy ulicy Prostej. Niewykluczone, że już wówczas należała do żydowskiego kupca Hirscha Herrnberga7. Synagoga czy dom modlitwy był również miejscem nauki i spotkań członków gminy. W 1825 roku do szkoły żydowskiej uczęszczało 5 dzieci, a troje z nich jednocześnie do szkoły chrześcijańskiej.
W roku 1835, kiedy gmina liczyła już 80 osób, wzniesiono synagogę, przebudowując dom stojący u zbiegu ulic Okopowej i Kołłątaja, należący do aktuariusza Tillisa. Pieniądze na zakup budynku wyłożyli najbogatsi członkowie gminy oraz zaciągnęli na ten cel pożyczkę. Budynek stanowił ich własność, a poniesione koszty zrekompensować miały środki ze współużytkowania siedzeń w synagodze. Wielu członków gminy za przywilej ten zapłaciło po 100 talarów. W ten sposób zebrano kapitał na zakup i przebudowę obiektu, a nawet udało się uzyskać nadwyżkę8.
Ponieważ synagoga nie była jedynie miejscem kultu, ale też nauki i zgromadzeń członków gminy, z czasem stała się za mała. Ze względu na to, że liczba Żydów zwiększyła się do 212, w 1854 roku za 1500 marek gmina zakupiła od parafii ewangelickiej parcelę na Dolnym Przedmieściu, na początku dzisiejszej ulicy Grunwaldzkiej (wówczas Liebstädterstrasse 5). Teren ten sięgał aż do polnej drogi nazwanej później Kurkenstrasse (dzisiejsza ulica Smętka). Tu w przeciągu trzech lat zbudowano większą synagogę. Parę lat później dobudowano rytualną łaźnię – mykwę, stajnię z wozownią oraz piętrowy dom mieszkalny.
Wybrana lokalizacja nowej synagogi nie podobała się niektórym członkom gminy i chcieli zbudować ją w ogrodzie przy zamku, w miejscu obecnego amfiteatru Trzeba pamiętać, że lokalizacja synagogi, jej wielkość i okazałość świadczyła o roli, jaką odgrywała żydowska gmina w mieście. Dolne Przedmieście nie było zdaniem protestujących miejscem wystarczająco prestiżowym. Pisząc odwołanie do landrata, tłumaczyli to jednak tym, że zaproponowana lokalizacja wymaga pokonania sporej odległości i znacznego wzniesienia, co może być przeszkodą dla starszych osób.
Czy wolno nam wymagać od zgrzybiałego współwyznawcy, by w dążeniu do oddania czci należnej Bogu narażał swe życie w każdy szabas9 przechodząc przez ten węzeł drogowy? Czy możemy wymagać, by starszy współwyznawca w wieczór poprzedzający szabas po zapadnięciu zmroku i po długiej uciążliwej wędrówce przez miasto, tracąc jeszcze resztki sił na przedmieściu, wspinał się na spadzistą, pokrytą w zimę lodem górę, by służyć swemu Stwórcy, przed którego tronem sędziowskim stanie on może już za niewiele godzin lub dni10.
Landrat nie wyraził zgody na lokalizację synagogi w ogrodzie zamkowym. Wypada jednak dodać, że większość Żydów mieszkała na Starym Mieście, więc nie była to duża odległość.
Nowa, duża świątynia przy Liebstädterstrasse gotowa była w 1877 r. Zbudowano ją w głębi działki, niedaleko cmentarza żydowskiego. Jej architektura nawiązywała do modnego wówczas stylu mauretańskiego.
Trójdzielną fasadę, zwróconą na zachód, wieńczyły w części środkowej czworoboczne obeliski nakryte rodzajem hełmów z baniami, na których umieszczono gwiazdy Dawida, a na skrajach ośmioboczne sterczyny zakończone wieżyczkami cebulastymi.
Na ścianach bocznych przy fasadzie występowały szczyty sterczynowe; główne wejście znajdowało się od ulicy, czyli po stronie północnej.
Wiemy, że było w niej 316 miejsc: po 158 dla mężczyzn i kobiet. Funkcjonalność wnętrza odpowiadała więc synagogom reformowanym. Dawne oddzielne pomieszczenia dla kobiet zastąpiono emporami.
W 1903 roku gmina dokupiła sąsiednią działkę od Juliusa Fronheria (wcześniej własność kupca Daniela Hasbacha). W roku 1907 otwarto tu uroczyście Dom Gminy Żydowskiej i Dom Starców dla Prowincji Prus Wschodnich przy Liebstädterstrasse 5a. W 1934 roku prowadzono tu koszerną restaurację. Dom Starców mieścił się w piętrowym, tylnym skrzydle Na planie miasta z roku 1913 działkę tę zaznaczono jako „Jüd. Altersheim” (Żydowski Dom Starców), a kolejną działkę jako „Synagogę”. Budynki poprzedzały przedogródki założone na skarpie oddzielającej posesję od ulicy.
Zgodnie z obowiązującymi przepiami i statutem gminy przeprowadzono wybory do kongregacji oraz jej zarządu. W roku 1867, w związku ze śmiercią kupca Simona Simonsona i procesem upadłościowym kupca Louisa Mendelsohna, zaistniała konieczność uzupełnienia ich składu. Wybrano wówczas Samuela Frankensteina i Seeliga Salzmanna. W Archiwum Państwowym w Olsztynie znajduje się sprawozdanie z tych wyborów, jak też pełna lista członków kolegium reprezentantów. Statut gminy określał też stanowiska urzędników zatrudnianych przez gminę: rabina, czyli nauczyciela kultu, nauczyciela religii, kantorów, rzezaków i sług synagogi. Przy obsadzie tych stanowisk wymagana była zgoda władz państwowych. W tym czasie rabinem był Isidor Isaak Tonn, wybrany w 1862 r., który sprawował tę funkcję przez lat trzydzieści, a w 1891 r. obchodził 50. rocznicę swego urzędowania. Rok później złożył dla starości swój urząd11.
Kolejny rabin, dr Marcus (Marek) Olitzki pełnił tę funkcję poczynając od 1891 roku, a jego żona opiekowała się żydowskim domem sierot. Kantorem i zarazem rzezakiem w tym czasie był Wolff Caro. Rabin i kantor równocześnie zatrudnieni byli jako nauczyciele religii w miejskich szkołach – ludowej oraz średniej dla dziewcząt. Olitzki przejął również po rabinie Tonnie obowiązki nauczyciela religii w nowym gimnazjum. Kiedy zmarł, w 1920 roku ukazała się w „Gazecie Olsztyńskiej” notatka pośmiertna: Dr Marek Olitzki, rabin żydowski w Olsztynie, zmarł onegdaj na grasującą grypę. Zmarły 28 lat z górą stał na czele tutejszej gminy żydowskiej, ciesząc się ogólnym poważaniem12. A o tym, że miał spore poważanie, świadczy chociażby fakt, że w 1912 r. został zaproszony przez władze miejskie na uroczystości wkopania kamienia węgielnego pod budowę nowego ratusza. Jego następcą był dr Naftali Apt.
Część statutowej działalności gminy żydowskiej pełnili wierni. Do nich należało nie tylko zachowanie tradycji, ale też aktywność charytatywna, sprawowana przez Stowarzyszenie Chewra Kadisza, które zajmowało się umierającymi i organizowaniem pochówków w gminie żydowskiej wedle judaistycznych kanonów. Często było zakładane jeszcze przed oficjalną gminą. Niestety nic nie wiadomo o początkach działalności Chewry Kadisza w Olsztynie. Dostępne są zapisy dotyczące lat od 1880 r.
Jak podkreślają historycy, olsztyńska kongregacja była gminą typowo miejską, jednak do każdej takiej gminy należeli też Żydzi, którzy zamieszkali na terenach wiejskich – między innymi w Lamkowie, Dywitach, Dorotowie, Purdzie Dużej.
W roku 1880 było w Olsztynie już 331 Żydów. W tym czasie gmina w Ełku liczyła 250 członków, w Ostródzie – 222, Nidzicy – 221 i w Dobrym Mieście – 21313. W 1890 roku tutejsza gmina żydowska zwiększyła się do 418 osób. Jednakże później, w związku z gwałtownym rozwojem miasta i przyrostem liczby jego mieszkańców, procent przyrostu osób w gminie żydowskiej w stosunku do ogólnej liczby mieszkańców nie był znaczny.
Ulice żydowskie – sklepy, firmy, interesy
Wszyscy Żydzi osiedlający się w mieście szybko przejmowali panujące tu zwyczaje, starając się upodobnić do reszty mieszkańców, wtopić w społeczność, znaleźć dla siebie miejsce w gronie miejscowych notabli. W gronie ówczesnych olsztyńskich elit znaleźli się m.in. lekarze: dr Isaac Kamnitzer, dr Max Salzmann, dr Heinrich Wolffheim, Margerite Bütow i Siegfried Barczyński; stomatolodzy Alfred Löwenstein, Herbert Lewin i Heinrich Krüger, aptekarze Willy Lewin, Max Rohfleisch, sędzia Casper Halle i adwokaci Hugo Cohn, Jakub Neumann i Hugo Levy oraz Ernst Salzmann i Sally Schey.
Wprawdzie olsztyńscy Żydzi nie mieli swojej dzielnicy, ale były natomiast „żydowskie” ulice, przy których mieszkali i przy których lokowali swoje interesy. Należące do nich domy i sklepy znajdowały się przeważnie na Starym Mieście: przy rynku oraz ulicy Prostej i dzisiejszej ulicy Staromiejskiej. To było centrum handlowe miasta. W 1898 roku było ich tu aż pięćdziesięciu. Na przełomie wieku XIX i XX na trzydzieści trzy parcele przy rynku do kupców żydowskich należało 17, a przed pierwszą wojną światową już 20. Znacznie mniej Żydów mieszkało na Dolnym Przedmieściu przy dzisiejszych ulicach: starej Warszawskiej, Grunwaldzkiej, Mochnackiego i Placu Roosevelta, tylko kilku na Górnym Przedmieściu. W nowej części miasta, poczynając od nowego ratusza aż po dworzec kolejowy, Żydzi nie osiedlali się, ale byli właścicielami niektórych kamienic14.
Na pocztówce z 1909 roku, ukazującej narożnik północno-wschodni rynku, widać siedem okazałych kamienic należących do kupców żydowskich Josefa Woythalera, Simona Weinberga, firmy „Rehfeld u. Goldschmidt”, Dawida Mendelsohna, firmy „M. Conitzer & Söhne”, Moritza Lachmanna i Seeliga Salzmanna. Na innej, wydanej rok wcześniej, a ukazującej ulicę Prostą, widoczne są sklepy z obuwiem Maxa Hirschheima pod numerem 20, Moritza Loewy wytwórnię szczotek i handel starzyzną (nr 20), trafika „Natan Grau” (nr 14), księgarnia i sklep z artykułami papierniczymi „Louise Schröter” pod „13”, sklep żelazny „J. Mondry” zajmujący parter aż dwóch kamienic to jest nr 11 oraz 12 i wreszcie pod numerem 10 dom towarowy wielokrotnie wymienianego Maxa Fischera.
Pierwszy sklep żydowski braci Simonson założony został w mieście już w 1814 r. W połowie XIX wieku było ich już tu kilkanaście. Ich właściciele jako pierwsi zaczęli sprzedawać towary przywożone z targów lipskich – porcelanę, maszyny do szycia, naftę i lampy naftowe, a nawet angielski węgiel. Nie było rzeczy, której nie dałoby się kupić, albo zamówić u Żyda. (…) Domeną kupców żydowskich był zwłaszcza handel konfekcją i obuwiem, który został przez nich całkowicie zmonopolizowany15. Gotowe ubrania i buty były jednak powszechnie dostępne dopiero od końca XIX w.
Wybór towarów w sklepach żydowskich był bardzo szeroki, a ich jakość bardzo dobra, ponadto można tu było się targować o cenę także po polsku, jak i po niemiecku. To zapewniało klientów.
Ten wątek – anegdotycznych już „negocjacji cenowych” – pojawia się między innymi w Kiermasach na Warmii księdza Walentego Barczewskiego:
Lud warmiński sprzyja Żydom. Woli od Żyda kupować niż od chrześcijanina. Z Żydem targuje się do zaciętości i musi znacznie taniej dostać, niż zażądano. Po długim targowaniu kupuje nareszcie, zadowolony, że Żyda oszukał, a Żyd zaś kontent, że dobrze zarobił, zaprasza więc z właściwą sobie uprzejmością na inny raz. Na 60 tysięcy ludności naszej ledwie przypada 600 Żydów, którzy jednak mają główny handel i kapitały w ręku16.
To targowanie się w żydowskich sklepach opisywał także Alojzy Śliwa w swoich Spacerkach po Olsztynie:
Najpopularniejszą ze wszystkich [sklepów olsztyńskich] była bez wątpienia firma braci Hirschfeld. Panował tam stale ożywiony ruch, a już w dni targowe drzwi w ogóle się nie zamykały.
A jakiż to właściwie „magnes” tak przyciągał do tego sklepu owych ludzi? Odpowiedź jest prosta. Otóż to, że u Hirschfeldów, jak we wciórkich sklepach żydowskich, nie obowiązywały stałe ceny, lecz o każdy towar, który się kupowało, można się było porządnie pohandlować – i to był ów magnes, który onych ludzi tam tak ciągnął. „Bo to wej – mawiali – Hirschfeld zawdy coś spuści”. Ale były jeszcze inne, mniejsze magnesiki, które przy sprzedaży również odgrywały niepoślednią rolę, a których w innych sklepach żydowskich nie było.
Była to aż do przesady doprowadzona grzeczność. Patrząc na te grzecznościowe „popisy” Maksa i Georga Hirschfeldów, można było parskać ze śmiechu. Ofiarami tych popisów stawała się przede wszystkim płeć piękna, a szczególnie zamożniejsze gburki [gospodynie] wiejskie. Kłaniali się im niby damom w tańcu, całowali po rękach, ba, nawet poklepywali je poufnie po ramionach, wywalając swój towar całymi górami na ladę i wychwalając go pod niebiosa. – Niech matka (tak je tytułowali) – kupi, bo lepszego i tańszego niż u Hirschfeldów w całym Olsztynie nie dostanie. – A matki się upierały i targowały, jakby tu nie chodziło o kilka metrów materiału lub jakąś tandetną sukienkę, lecz o kupno krowy czy konia. A jednak – mimo tej łupertości – kupno dochodziło zawsze do skutku, bowiem gdy targowanie się osiągnęło już swój punkt kulminacyjny, to znaczy, gdy sprzedawca już więcej spuścić nie chciał, wtedy kupująca chwytała się ostatecznego, wypróbowanego chwytu. Otóż udając wielce oburzoną, ze słowami – „Jo u woju już nigdy nic kupać nie będę” zaczęła biec ku drzwiom – a kupiec widząc, że to nie przelewki, pędził za nią, czasem aż na ulicę, wprowadzał ją z powrotem do sklepu i wręczał jej za cenę przez nią podyktowaną, wykrzykując niby oburzony: – „Bierzcie, matka, niech ja już tracę – taki już jestem, że nie pragnę niczyjej krzywdy”. No i transakcja zostawała zawarta ku zadowoleniu obu stron.
Czy sprytny kupiec tego rodzaju handelkiem naprawdę był poszkodowany? Na pewno tak nie było, gdyż znając dobrze swoich klientów, stawiał on już z góry taką cenę, że po kilkurazowym „spuszczeniu” jej jeszcze dobrze zarobił. Poszkodowanymi byli raczej kupujący, którzy mimo tego podstępnego obniżania ceny nieraz płacili tam drożej niż w sklepach, gdzie obowiązywały stałe ceny. Niestety, takie tłumaczenia nie przemawiały tym naiwnym ludziom do rozumu.
– U Hirschfeldów kupuje się taniej i basta! – No i gadaj z takimi! Przecież wiadomo, że na ludzki upór i głupotę nie ma lekarstwa! (…) Bywało, że owe kumoszki wiejskie przynosiły Hirschfeldom to masełko, to jaj mendelek, to kawałek smacznego twaroga, ba, czasem nawet coś pierzastego, by kupce to gwołt spuścili…17.
Wiele o ówczesnym żydowskim handlu mówią reklamy zamieszczane również w lokalnej prasie, w tym przede wszystkim w polskiej „Gazecie Olsztyńskiej”:
GDZIE MIESZKA TEN TANI KUPIEC, co ma tak piękny towar nie tylko dla żywych, ale i dla umarłych? Na soboty, do roboty, na niedzielę, na wesele chustki po trzy trojaki kupią Niemce i Polaki, Żydy i baptyści, gospodarze, koloniści. Dalej ma piękne szelki, półkoszulki, chustki do nosa, nici i wszystkie towary, jakie krawcy i szewcy potrzebują. Nie potrzebujecie go daleko szukać, bo mieszka on w trzecim domu od starego Lajba, Rynek nr 30 i nazywa się Herman Frankenstein.
Albo takie:
KUBA I FRĄCEK. KUBA: Frącku gdzieś dokupił twój duży, gumowy podkoszulek? FRĄCEK: Ja go kupiłem u FRANKENSTEINA, Rynek nr 30-ty, ten kupiec sprzeda ci duży podkoszulek za 1 markę i jeszcze szlips do tego doda, a ten mniejszy półkoszulek da ci za 80 fen. ze szlipsem. KUBA: Muszę i ja iść do tego kupca18.
Pod koniec XIX w. pojawiły się w Olsztynie pierwsze domy towarowe35. Ich rozwój pokazują także informacje i ogłoszenia zamieszczane na łamach „Gazety Olsztyńskiej”. Wynika z nich, że pierwszy tego typu sklep powstał w mieście już w 1849 r. przy ulicy Prostej 10. Jego właściciel Max Fischer utworzył w nim pięć oddziałów, reklamując je w prasie. W roku 1897 Fischer otworzył już dom handlowy z prawdziwego zdarzenia – „Berliner Warenhaus”, zatrudniając 25 pracownic. Sprzedawał w nim w zasadzie wszystkie towary tekstylne, domowe, produkty luksusowe paryskie, wiedeńskie i berlińskie, galanterię skórzaną, przedmioty do oświetlenia oraz „wszelkie automaty muzyczne”. Za zakup towarów w kwocie 10 marek firma zobowiązywała się zwrócić pieniądze za dojazd koleją. Tak Fischer zapewnił sobie klientelę także z okolicznych miejscowości.
Ale przecież olsztyńscy Żydzi to też fabrykanci, właściciele dużych wytwórni. Raphaelsohnowie prowadzili dwa tartaki i cegielnię na Zatorzu, kupiec Lewin nabył fabrykę cegieł wapienno-piaskowych „Mathenia & Gedigk”, a Lion był właścicielem dwóch cegielni na Nagórkach i pod Ostrzeszewem. Do Silbersteina należała fabryczka octu przy ulicy Pieniężnego nr 2, fabryka zapałek do Ladendorffa, fabryka mydła do Segalla. Do największych i najbardziej znanych firm Olsztyna należała też fabryka mebli „Gebr. Staub”. Stolarze artystyczni z Berlina bracia Salo i Bruno Staubowie w 1896 r. kupili dawną fabrykę Freitagów, położoną przy ówczesnej Bahnhofstrasse (obecnie ul. Partyzantów), rok później dokupili jeszcze dwie sąsiednie parcele. Produkowała ona nie tylko eleganckie meble, lecz także szeroki wybór stolarki budowlanej, dostarczanej nawet do stolicy Niemiec19.
Ponadto Żydzi byli właścicielami aptek, hoteli, kawiarni: Willy Lewin był właścicielem apteki przy ulicy Podgórnej (dziś Staromiejska), Juliusz Lewin prywatnego banku, a Hirszberg hotelu. Woythaler, właściciel sklepu kolonialnego i trafiki przy Rynku 3, jeszcze w 1891 roku ogłaszał się w „Gazecie Olsztyńskiej” we wspólnym inseracie z innymi starozakonnymi kupcami. Woythaler przeszedł jednak na katolicyzm w związku – jak głosiła fama – z cudem gietrzwałdzkim. Rasizm nie był jeszcze podówczas znany, nawrócenie Żyda uchodziło za czyn miły Bogu, więc popularny „Wojtek”, którego tabaka wszystkim smakowała, pozostał w pamięci Warmiaków jako dobry chrześcijanin20.
Żydzi w radzie miejskiej
Członkowie gminy żydowskiej mieli swój udział w życiu Olsztyna. I tak od roku 1854 wchodzili w skład rady miejskiej, jak np. Isaac Simonson, czy też jej deputacji i komisji, jak L. Mendelsohn, A. Simonson, S. Frankenstein. W 1867 roku na zastępcę burmistrza wybrano Seeliga Selzmanna, który prowadził sklep z porcelaną, galanterią, lampami. Jednakże rejencja nie zatwierdziła tego wyboru. Niemniej znalazł się wraz z kupcem Israelem Frankensteinem w 17-osobowej radzie municypialnej. Potem dołączył do nich jeszcze kupiec Herrnberg, a następnie Simon i Grau oraz Pinkus Lehwald.
Z czasem radny Simon został wybrany na członka magistratu, odpowiadającego między innymi za budżet miasta. Władze państwowe, które zatwierdziły jego wybór, dbały o to, żeby w skład magistratu wchodziły jedynie osoby kompetentne, cieszące się nienaganną opinią21. A on był szanowanym właścicielem dobrze prosperującej gorzelni, fabryki likieru, spirytusu oraz rumu. Z czasem jako wyraz uznania dla jego działalności na rzecz miasta, otrzymał zaszczytny tytuł „radcy – seniora”, a w 1880 roku został przedstawicielem jednego z dziesięciu okręgów (dzielnic), na które podzielono Olsztyn.
W związku z przybywaniem nowych mieszkańców, rada miejska również się zwiększała i w 1886 roku liczyła już 30 radnych.
Nowa ordynacja wyborcza do rady miasta (podział na trzy kurie majątkowe) spowodowała, że przewagę w niej miała klasa posiadająca, a wśród najbogatszych mieszczan Olsztyna znaczną grupę stanowili przedsiębiorcy żydowscy. Do pierwszej kurii obejmującej najbogatszych, wybrani zostali właściciel tartaku Rudolph Raphaelsohn, właściciel fabryki zapałek Julius Ladendorff oraz kupiec kolonialny i producent tabaki Woythaler. Do drugiej kurii wybrano Seeliga Salzmanna, lekarza Kamnitzera (przyjaciela Mendelsohnów), kupca Lewisa Lewina oraz restauratora i szynkarza Mathesa Steinera. Zasiadali oni w komisji finansowej, zarządzie Kasy Oszczędnościowej. Byli członkami Towarzystwa Upiększania Miasta, Bractwa Strzeleckiego, Ochotniczej Straży Pożarnej. Kupiec David Mendelsohn twórca i komendant Ochotniczej Straży Pożarnej i oddziałów ratowniczych Czerwonego Krzyża był też członkiem Bractwa Strzeleckiego. Historycy wciąż podkreślają, że podczas wyborówdo Reichstagu w 1893 r. poparł polskiego kandydata, ks. Wolszlegiera22.
W roku 1908 na 36 członków władz miejskich aż sześciu było Żydami23.
Działalność charytatywna, kulturalna i relacje z Polakami
Mówiąc o działalności charytatywnej należy jeszcze raz wspomnieć o Chewra Kadisza, która działała w Olsztynie pod nazwą Israelitischer Krankenpflege und Berdigunsverein i wiele zrobiła dla opieki społecznej w mieście, a także o Izraelickim Stowarzyszeniu Kobiet.
Najbardziej interesującym zjawiskiem w dziedzinie żydowskiej opieki społecznej było Der Ermländische Jüdische Aussteuerverein (Warmińskie Żydowskie Stowarzyszenie Posagowe), założone w 1860 roku przez wielu żydowskich dygnitarzy w celu przekazywania pieniędzy ubogim żydowskim pannom młodym, aby miały posag i mogły wyjść za mąż. Przez dziesięciolecia stowarzyszenie to osiągało znaczne sukcesy w swojej działalności. Szczególnie interesujące jest to, że nazwa została wybrana tutaj przez Żydów, którzy umieścili terminy żydowskie i warmińskie w kontekście, który w innym przypadku nie był powszechny.
W 1902 roku w Olsztynie, za przykładem innych miast, powstała żydowska loża B’nai B’rith. Jej członkowie poświęcili się promowaniu tolerancji, humanitaryzmu i dobrobytu, ale także edukacji w ramach judaizmu. Później członkowie zbudowali własny dom lożowy.
Do grupy wykształconej żydowskiej inteligencji należał niewątpliwie Hugo Haase, który przyszedł na świat w Olsztynie, w rodzinie zajmującej się handlem. Z czasem został socjaldemokratycznym politykiem, posłem do Reichstagu, który odegrał ważną rolę w utworzeniu Republiki Weimarskiej. Zginął jako ofiara zamachu w listopadzie 1919 r.
Inni wybitni żydowscy synowie miasta to muzykolog Leo Schrade (1903-1964), który później był profesorem w Yale, a następnie w Bazylei, oraz Aryeh Leo Olitzki (1898-1983), który już w okresie powojennym wyemigrował do Palestyny, gdzie stał się znanym bakteriologiem.
Wspomnieć też trzeba Friedę Strohmberg, nauczycielkę gimnazjum żeńskiego, znaną malarkę, autorkę urokliwych widoków Olsztyna. Strohmberg w 1927 roku wyjechała z Olsztyna do Berlina, gdzie wyszła za mąż za stomatologa Alberta Jakoby. Następnie przeniosła się do Brukseli. Zginęła wraz z mężem w roku 1940, podczas ucieczki przez Niemcami wkraczającymi do Belgii, próbując przedostać się do Francji. W Olsztynie przy ulicy Warmińskiej 25 zachowała się kamienia, w której mieszkała malarka.
Wśród wybitnych postaci olsztyńskich Żydów należy wymienić Ericha Mendelsohna, ale sława tego architekta zrodziła się później.
Warmiacy mówili o Żydach „to nasze polskie i katolickie Żydy”. Ale również Żydzi w pierwszym okresie często uważali się za Polaków, tylko mojżeszowego wynania. Pochodzili bowiem wszyscy ze środkowej Polski, gdzie ich rodziny przez wieki żyły wśród Polaków. [….] Wśród olsztyńskich Polaków czuli się więc oni swojsko, obco natomiast w środowisku olsztyńskich Niemców, konserwatywnym, przesiąkniętym do szpiku kości nacjonalizmem i antysemityzmem. Nawet najzdolniejszych z nich, jak na przykład Dawida Mendelsohna, wieloletniego zastępcę komendanta olsztyńskiej, ochotniczej straży pożarnej, wykładowcę w olsztyńskiej szkole rolniczej i członka komisji Rady Miejskiej, żydowskie pochodzenie stawiało nieraz w fałszywej sytuacji i narażało na przykre upokorzenia i szykany ze strony elity olsztyńskiej24.
Olsztyńscy Żydzi potrafili zapracować sobie na zaufanie Warmiaków – przyczyniła się do tego ich działalność charytatywna oraz fundacje na rzecz kościołów. Dzieciom przystępującym do pierwszej komunii ofiarowywali odzież, a na Gwiazdkę podarki. Wszystkie kościoły olsztyńskie, a nawet Gutkowo25 obdarowywali bielizną, dywanami itd. W kościele św. Józefa w Olsztynie dziś jeszcze znajdują się świeczniki, a u Bernardynów jest dywan – pamiątki ich fundacji. Młodym parom swych klientów składali hojne upominki ślubne i nierzadko bywali na ich weselach. Ta ich dobroczynność sprawiła, że Warmiacy mawiali – to nasze polskie i katolickie Żydy26.
W 1863 roku Isaak Simonson przeznaczył 200 talarów dla najbiedniejszych, bez względu na ich wyznanie. Istniała utrwalona przez lata praktyka składania przez nich dobrowolnych datków w okresie gwiazdkowym. Ufundowali kościołowi św. Jakuba nową posadzkę i w 1927 roku wsparli datkami budowę kościoła Franciszkanów na dzisiejszej ulicy Wyspiańskiego27. Do Polaków zbliżało ich jeszcze jedno: Ruch polski na Warmii był ruchem skrzywdzonych i poniżonych, ruchem ludzi, których prawa brutalnie deptano. Sytuacja ludności żydowskiej, spychanej na margines życia publicznego, dyktowała jej świadomie, czy nie świadomie, sympatię dla tego ruchu. Tak więc Żydzi olsztyńscy gremialnie ogłaszali swe firmy w „Gazecie Olsztyńskiej”, podczas gdy w gazetach niemieckich ogłaszali je tylko wyjątkowo. Wpływy z tych ogłoszeń były dla „Gazety Olsztyńskiej” znaczną pomocą finansową. (…) W roku 1893 wydali odezwę, podpisaną między innymi przez Dawida Mendelsohna, wzywającą do głosowania na księdza Antoniego Wolszlegiera: „każdy człowiek wyznania mojżeszowego winien głosować na Polaka, ponieważ jest on przyzwoitym chłopem”28.
Sympatia wschodniopruskich Żydów dla ruchu polskiego była tradycyjna. Adeptką sprawy polskiej była Rebeka Fürst, późniejsza towarzyszka życia Gustawa Gizewiusza. Potem Bernhard Löwinsohn pomagał młodemu Wojciechowi Kętrzyńskiemu w jego pierwszych krokach do polskości. I wreszcie Fryderyk Wilhelm Johannson, który był głównym organizatorem przemytu broni dla powstańców styczniowych w roku 1863, za co znalazł się, między innymi wspólnie z Wojciechem Kętrzyńskim, w celi twierdzy w Moabicie i na ławie podsądnych w tzw. Polenprozess.
W synagogach zaczęto wygłaszać kazania nie po hebrajsku, lecz po niemiecku. Ale nie bez oporu, którego lokalnym symbolem był dobromiejski kantor Davidson. Dopiero po jego śmierci w 1859 r., po raz pierwszy poprowadzono modlitwę w języku niemieckim. Jednakże na dobre zagościł ten język dopiero po roku 1870, kiedy nowy rabin dr Goldstein zaczął wygłaszać niemieckie kazania i tłumaczyć na ten język Torę29.
- H. Bonk, Historia Olsztyna 1353-1772, Olsztyn 2016. ↩︎
- R. Bętkowski, Gmina żydowska w Olsztynie. Początki, „Debata” 2013, nr 5. ↩︎
- Tamże, s. 42. ↩︎
- J. Jasiński, Żydzi w Olsztynie, „Posłaniec Warmiński” 2002, nr 1, s. 6. ↩︎
- R. Bętkowski, Gmina żydowska w Olsztynie. Początki, „Debata” 2013, nr 5.
↩︎ - J. Jasiński podaje rok 1819. ↩︎
- R. Bętkowski, Gmina żydowska w Olsztynie. Synagoga i cmentarz, „Debata” 2013, nr 6. 24 Tamże, s. 39. ↩︎
- Tamże, s. 39. ↩︎
- Szabas (hebr.) – w judaizmie 7. dzień tygodnia (sobota), kultowy dzień odpoczynku trwający od piątkowego do sobotniego zachodu słońca; wg Biblii szabas był dniem odpoczynku Boga po 6 dniach tworzenia świata; dla Żydów jest dniem świętym (zakaz pracy w sz. obejmuje 39 podstawowych czynności), a naruszenie jego świętości jest dopuszczalne jedynie w celu ratowania życia ludzkiego; sz. jest dniem skupienia i moralnego odrodzenia, przeznaczonym na modlitwę i nabożeństwa, ale również na radość i zabawę (sztetl.org.pl/pl/ slownik/szabat-szabas-szabes, [15.07.2023]). ↩︎
- R. Bętkowski, Gmina żydowska w Olsztynie. Synagoga i cmentarz… ↩︎
- R. Bętkowski, Gmina żydowska w Olsztynie. Rozkwit, „Debata” 2013, nr 7. ↩︎
- J. Jasiński, Żydzi w Olsztynie… ↩︎
- S. Neuman, Zur Statistik der Juden in Preussen von 1816 bis 1880, Berlin 1884, s. 41. ↩︎
- Tamże. ↩︎
- Tamże, s. 41. ↩︎
- W. Barczewski, Kiermasy na Warmii, Olsztyn 2020, s. 20. ↩︎
- A. Śliwa, Spacerki po Olsztynie, Warszawa 1967, s. 118-123.3 ↩︎
- A. Wakar, Olsztyn, Olsztyn 1994, s. 160. ↩︎
- R. Bętkowski, Gmina żydowska w Olsztynie. Rozkwit…, s. 41. ↩︎
- A. Wakar, Olsztyn…, s. 161. ↩︎
- Olsztyn 1353-2003, S. Achremczyk, W. Ogrodziński (red.), Olsztyn 2003, s. 168-169. ↩︎
- A. Wakar, Olsztyn…, s. 161. ↩︎
- J. Jasiński, Żydzi w Olsztynie…, s. 7. ↩︎
- Za: A. Wakar, Olsztyn…, s. 161. ↩︎
- Dawna wieś podolsztyńska, a obecnie dzielnica miasta. ↩︎
- Za: A. Śliwa, Spacerki po Olsztynie…, s. 122. ↩︎
- S. Achremczyk, J. Chłosta, Dzieje powiatu olsztyńskiego, Olsztyn 2018, s. 329. ↩︎
- A. Wakar, Olsztyn…, s. 161. ↩︎
- R. Bętkowski, Gmina żydowska w Olsztynie. Synagoga i cmentarz…, s. 42. ↩︎