Biegnąca z Olsztyna w kierunku Iławy i dalej do Torunia linia kolejowa zaczyna się od przystanku na olsztyńskim osiedlu Dajtki. Niewiele ponad kilometr od niej znajduje się popularne kąpielisko miejskie nad jeziorem Ukiel.
Dalej wiedzie przez przystanek Naterki. Wieś, w pobliżu której znajduje się wyjątkowe w skali Polski północno-wschodniej miejsce – Leśne Arboretum Warmii i Mazur w Kudypach im. Polskiego Towarzystwa Leśnego. Powstałe na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku zajmuje obecnie powierzchnię ponad 15,5 ha.
Od 1999 roku, jako jednostka organizacyjna Nadleśnictwa Kudypy, należy do Rady Ogrodów Botanicznych w Polsce, a od roku 2005 posiada status ogrodu botanicznego nadany przez Ministerstwo Środowiska 1.
Naterki znane są również nie tylko w Polsce z pięknie położonego pola golfowego. Mazury Golf&Country Club uznawany jest przez fachowców za jedno z najlepszych w kraju. Według architektów krajobrazu, przy jego budowie niewiele trzeba było zmieniać w terenie, gdyż naturalne ukształtowanie i różnorodność przyrodnicza doskonale nadawały się do tego, by klub zaliczyć do czołówki ośrodków golfowych w Europie.
Przy ulicy Golfowej w Naterkach, znajduje się także prywatne Muzeum Maszyn Rolniczych2 . Zgromadzono tu ogromną liczbę maszyn i narzędzi rolniczych sprzed setek i wielu dziesiątków lat. Najbardziej imponujący jest zbiór kieratów konnych, który został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa. Liczy prawie trzysta egzemplarzy o unikatowej konstrukcji, pochodzących z byłych Prus Wschodnich, jak też innych terenów ziem polskich.
Druga część zbiorów znajduje się w Sząbruku. Cennym uzupełnieniem kolekcji jest też znajdująca się tutaj Biblioteka Techniki Rolniczej zawierająca wiele ciekawych pozycji dotyczących tej tematyki.
Ekspozycja maszyn sąsiaduje tutaj z Aleją 100-lecia odzyskania Niepodległości, założoną w 2018 r. Wije się malowniczo przez śródleśną łąkę, a wyznacza ją 280 lip oraz 24 kamienie z datami mającymi przypominać o najważniejszych wydarzeniach i postaciach z historii Warmii.
Unieszewo – 2 km na południe jezioro Wulpińskie, które tu nazywają Dużym Jeziorem. Na pn.-wschód wieś Sząbruk z kościołem [pw. św. Mikołaja] z epoki gotyckiej, który przed wojną odnowiono i powiększono. Na pułapie malowidła. Wieża ma hełm barokowy, apsyda przyczółek schodkowy. Wielki ołtarz późnobarokowy (1744) ma dobry obraz Ofiarowania w świątyni. Ołtarze boczne rokokowe. W jednym rzeźba Ukrzyżowania, w drugim cenne obrazy św. Trójcy i św. Józefa. Kazalnica barokowa. Dobre stare obrazy dwunastu apostołów. Duży relikwiarz gotycki w kształcie krzyża 3.
Pod wsią łąki powstałe po spuszczeniu wód Pełnogi, odnogi Jeziora Wulpińskiego. 1 km na wschód Jezioro Naterskie; 5 km na południe Jezioro Sarąg, przez które przepływa Pasłęka.
6 km na północ od Unieszewa – Gietrzwałd sławny od r. 1877 z objawienia P. Marii i licznych pielgrzymek, które tu tłumnie przybywają z polskiej Warmii. Stojący na wzgórzu kościół został przed wojną wystawiony niemal na nowo, gdyż z poprzedniego zachował się tylko spód wieży i mury nawy.
Jest to okazały trzynawowy neogotyk z wysoką wieżą, o założeniu krzyżowym, którego plany sporządził architekt diecezjalny Güldenpfennig z Padernbornu. Jest tu dzwon z gotyckim napisem, który, o ile datę jego słusznie odczytują jako 1323, należałby do najstarszych w Polsce. W wielkim ołtarzu cudowny obraz M. B. Gietrzwałdzkiej. Wśród drzew otaczających kościół jest stary klon, nad którym 27 czerwca 1877 miała się zjawić M. Boska 13-letnicj Justynie Szafryńskiej i trzem innym dziewczętom.
A tak w swojej relacji z podróży po Warmii tropami Smętka opisał te gietrzwałdzkie objawienia Melchior Wańkowicz:
Dwudziestego siódmego czerwca 1877 roku wracała stara Szafryńska z trzynastoletnią córką do Woryt, wioski pod Gietrzwałdem. Miało się ku zachodowi. Szły popod górkę mimo kościoła, bo dziecko wracało z katechizacji. Dziewczynce trudno szły nauki, tego dnia, więc była rozpromieniona, bo ją ksiądz pochwalił.
Naraz zatrzymała się, a na jej twarzy odbiło się zdumienie. W koronie starego klonu musiała coś ujrzeć. Matka ją namawiała bezskutecznie, by się przestała gapić. Tak je naszedł ksiądz [Augustyn] Weichsel4 , który wyszedł na przechadzkę.
– Jegomościulku, tu jakaś jasna Pani w blasku w drzewie stoi – wyszeptała dziewczynka.
Od tej chwili o tej porze poczęła w konarach drzewa małej Szafryńskiej pokazywać się Matka Boska. Rozmawiała z nią. Ale obecni przy dziewczynce świadkowie nic nie mogli dojrzeć. Potem również widzieć i mówić ze zjawiskiem mogła jej dwunastoletnia koleżanka [Barbara] Samulowska, dziewczyna Katarzyna Wieczorek, lat 23, í wdowa Elżbieta Bylitowska, lat 45.Słuch się począł szerzyć między ludźmi, pielgrzymi poczęli napływać, mimo iż księża z ambon przestrzegali i wstrzymywali.
Już i z innych zaborów coraz więcej ludzi przyjeżdżało. Gdy nadchodziła godzina objawień, tłum zamierał. Cztery kobiety klęczały na przedzie i zadawały pytania, które im zadać kazano. Potem je rozłączano, pytano i to, co powtarzały jako odpowiedzi Marii Panny, zgadzało się ze sobą.
Wtedy lud do późnej nocy klęczał i śpiewał wezbranymi głosami i polska pieśń łączyła wszystkich. Gdzie tam było wonczas pamiętać o nakazach śpiewania po niemiecku.
Wówczas Smętek począł działać. Bylitowska i Wieczorkówna miały widzenia i w domach swoich, i w polu przy robocie. Ukazywała im się Maria Panna, mówiła pobożne rzeczy. Tylko że gdy po widzeniach na cmentarzu kościelnym czuły się szczęśliwe i pokrzepione na duchu, to po tych widzeniach były wielce osłabione, wpadały w płacz i w niemoc.
Matka Boska, zapytana w czasie jednego z widzeń w ogrodzeniu kościelnym, co by to znaczyć mogło, odparła, że tamte widzenia są dziełem szatana.
Trwoga i zwątpienie padły na wiernych. Już poczęto podejrzewać i objawienia na obejściu kościelnym. Podczas objawień kropiono święconą wodą, ale kobiety, mające widzenie, mówiły, że wówczas wzmaga się jeszcze blask bijący z szat Przenajświętszej Panienki. Kazano im wówczas pluć w stronę widzenia. Ale ślina im zasychała w ustach i nie były w stanie tego uczynić.
W jednym z widzeń zapowiedziała Matka Boża, że ostatni raz się ukaże ósmego września, i kazała do tego czasu wznieść kapliczkę ku swej czci pod pamiątkowym klonem.
Nadchodziła rozgrywka ostateczna, kiedy ,,na drgającym szatana ciele” miał stanąć ostateczny znak, utrwalający cześć Najświętszej Panny Gietrzwałdzkiej.
Smętek począł działać. Nocą do księdza Weichsla wślizgnęli się Niemcy z Oberlandu (północnych, protestanckich części Prus Wschodnich) i chcieli księdza zabić. Ksiądz spał, ale „nad nim pierzyna chodzić poczęła” i siepacze w strachu uciekli. A ksiądz po dawnemu pielgrzymki zza kordonu przyjmował.
Oznaczonego dnia, ósmego września, spłynęło do Gietrzwałdu pięćdziesiąt tysięcy pielgrzymów ze wszystkich stron dawnej Rzeczypospolitej. Osobliwie dużo było wilnian. Ludzie przybyli z Królestwa, spod Przasnysza i Myszyńca. W dni poprzedzające widzieli szeroką jaśniejącą drogę, ścielącą się po niebie w stronę Gietrzwałdu.
W wilię uroczystości w kolasie, zaprzężonej w czwórkę koni, obłożony pierzynami, zajechał posąg Matki Bożej, zamówiony gdzieś tam w Lipsku. Czekała już na ten posąg kaplica pod klonem wymurowana. Posąg na noc umieszczono w wieży kościelnej.
A w nocy…
W nocy usłyszeli gietrzwałdzianie ogromny huk. Byli ludzie, którzy zeznali, że huk poszedł z kapliczki, w której ukazało się ,,coś strasznego” w zielonym świetle.
Gdy na rano przyszli wierni na cmentarz, ujrzeli, że kapliczka od góry do dołu pękła.
Nie było czasu na zasadnicze reparacje. Wezwano kowali i ściągnięto murowane ściany żelaznymi nitami.
I kiedy zebrał się tłum, ukazało się liczne duchowieństwo w szatach pontyfikalnych, buchnął śpiew „Serdeczna Matko”, przypuścił Smętek ostatni szturm. Niebo się zmierzchło, podniosła się sucha zawierucha pyłu i szła na kościół. Wielu się zdało, że to wzgórza z okolic Gietrzwałdu suną na miasteczko, by je zasypać ziemią. Wśród pylnej zawiei latały czarne gołąbki. Wielu widziało ogniste kule z sykiem przeszywające powietrze. Uczeń Prima widział olbrzymiego szarego ptaka, obejmującego skrzydłami cały horyzont, a majątkarz Friedrich słyszał ryk lwa.
Tłum rzucił się do ucieczki. Ale duchowieństwo stało nieporuszone i wraz z garstką wiernych śpiewało. Panika przeszła. Tłum padł na kolana. Figurę umieszczono w pękniętej złością diabelską kapliczce.
Ludzie z Woryt i ludzie z Plusk, ludzie z Olsztyna i ze Stawigudy, i z Ornety, i z Fromborka, pielgrzymi z całej Warmii, zaciśniętej w szponach obcego systemu, śpiewali:
Od wszystkich na świecie opuszczeni,
Jak nędzarze głodni i spragnieni
Przyszlim, Matko, byś nas nakarmiła
I pociechą serca napoiła5 .
Od tego czasu jest Gietrzwałd silnie frekwentowanym miejscem odpustowym, gdzie główne odpusty odbywają się 29 czerwca, 15 sierpnia i 8 września. Jest tu nadto cudowne źródło, kolumnada i klasztor, przy pamiątkowym klonie wystawiono małą kapliczkę 6.
W r. 1878 powstała w Gietrzwałdzie pierwsza polska księgarnia na Warmii [Andrzeja] Samulowskiego, obliczona głównie na zbyt wydawnictw ludowych, dewocyjnych i kalendarzy.
Ze wzgórza, na którym stoi kościół, ładny widok na okolicę, która nosi w dokumentach z XIV w. nazwę Gudicus.
Będąc w Gietrzwałdzie warto zatrzymać się tu na trochę dłużej, gdyż jest on znakomitą bazą wypadową dla ciekawych wycieczek. Pierwsza z nich to wyprawa do pobliskich Woryt Warmińską Drogą Krajobrazową – jedynym parkiem kulturowym na Warmii i Mazurach.
Z pozoru to zwykła, wiejska droga niewiele różniąca się od innych, ale to właśnie tutaj lokalna społeczność postanowiła prawnie zabezpieczyć stary drzewostan przydrożnej alei i zachować jej specyficzny charakter, który od zawsze odciskał swe piętno na lokalnym krajobrazie. Status parku kulturowego sprawia, że wszelkie remonty i nasadzenia na tym odcinku są przeprowadzane z poszanowaniem walorów przyrodniczych.
A gminne lub powiatowe warmińskie drogi zazwyczaj obsadzone są po obydwu stronach drzewami tworzącymi malownicze aleje. Ich korony łączą się stanowiąc swego rodzaju tunel, który chroni podróżnych przed słońcem, upałem, opadami deszczu i wiatrem. Wyznaczają one dawne trasy handlowe i szlaki pielgrzymkowe. A to, dokąd wiodły można było poznać po gatunkach przydrożnych drzew sadzonych w równych odstępach, według powtarzającego się schematu. Przy drogach, które pełniły szczególnie ważną funkcję (np. prowadziły do miejsc sacrum typu kościół czy cmentarz) sadzono cenniejsze gatunki jak dąb, jesion czy buk. Z kolei aleje, które prowadziły z dawnych majątków ziemskich, na pola uprawne obsadzono mniej cennymi gatunkami, jak klony, lipy czy graby.
Warmińska Droga Krajobrazowa wiedzie z Gietrzwałdu do odległej od niego o dwa kilometry wsi Woryty. W jej centrum znajduje się wystawna kapliczką otoczona czterema lipami. W starej części wsi można uchwycić jeszcze ducha architektury dawnej Warmii, którą tworzyły siedliska najczęściej budowane w układzie litery C, składające się z domu, obory i stodoły. W Worytach dobrze zachowane są charakterystyczne domy z czerwonej cegły i z kamienną podmurówką, pokryte ceramiczną dachówką, do których „przeklejone” są drewniane ganki.
Z Gietrzwałdu warto wybrać się też do pobliskich Tomaryn, gdzie w dobrze zachowanym stanie zachowały się dwa obiekty fortyfikacyjne zbudowane na przełomie XIX i XX wieku. Budynki znajdują się przy linii kolejowej i podczas I wojny światowej miały bronić mostu na rzece Pasłęce. Ciekawostką jest to, że połączone są one tunelem pod nasypem kolejowym, dzięki któremu stacjonujący w wieżach żołnierze mogli bezpiecznie się komunikować.
Z wykonanymi z cegły i granitobetonu, czterokondygnacyjnymi, masywnymi blokhauzami stanowiącymi element systemu obronnego Prus Wschodnich obie wojny obeszły się wyjątkowo dobrze 7.
Poruszając się po okolicach Gietrzwałdu należy pamiętać, że jest się na jednym z najstarszych szlaków pielgrzymkowych Europy – Szlaku Świętego Jakuba. Jest on oznakowany w bardzo charakterystyczny sposób – symbolem żółtej muszeli na niebieskim tle, a sam szlak prowadzi do hiszpańskiego Santiago de Compostela, gdzie wedle wierzeń pochowany jest święty Jakub Starszy, jeden z 12 apostołów Jezusa Chrystusa. Szlak ten od ponad tysiąca lat jest przemierzany przez tysiące chrześcijan, którzy pielgrzymują do Santiago w celu umocnienia wiary, odbycia pokuty, spełnienia ślubowania czy z prośbą o uzdrowienie lub w celach dziękczynnych.
Uchwałą Rady Europy szlak ten został uznany za europejskie dziedzictwo kulturowe i odtworzono go m.in. w Hiszpanii, Portugalii, Niemczech czy Polsce. Zyskał na randze, kiedy jednym z jego odcinków, Camino Frances, przeszedł Jan Paweł II.
Nasz odcinek – Camino Polacco zaczyna się od katedry św. Jakuba w Olsztynie i przez Gietrzwałd prowadzi do Torunia (liczy 240 km i podzielony jest na 9 etapów).
Przez Warmię przebiega również Droga Pomorska Szlaku św. Jakuba – polski odcinek trasy Via Baltica biegnącej wybrzeżem Bałtyku, który liczy ok. 720 km. Rozpoczyna się na polsko-rosyjskiej granicy z obwodem kaliningradzkim, a kończy w Świnoujściu, na granicy z Niemcami. Dwa pierwsze punkty na mapie tej trasy to warmińskie miasta Braniewo i Frombork.
Kilka km za stacją w Unieszewie opuszcza pociąg granicę Warmii na moście na Pasłęce. Następny przystanek Biesal leży już w [byłym] powiecie ostródzkim [na Mazurach], na północnych kresach polskiej osiadłości etnograficznej.
8 km na południe wieś Mańki z kościołem ewangelickim [nieczynny] z r. 1770 8. Jest murowany i posiada drewnianą wieżę z r. 1685, którą budował cieśla Jan Weichert. Jest ona typową wieżą drewnianych kościołów w Polsce, chociaż zastrzega się przeciw temu w swej inwentaryzacji uczony niemiecki Bötticher, przypomina nawet wieże kościołów na Podhalu i Podkarpaciu (Haczów, Dębno, Grywałd, Orawka, Kombornia itd.). Ołtarz połączony z kazalnicą zachował rzeźbę gotycką M. Boskiej z XV w. Jeden z dzwonów z XV w. ma gotycki napis minuskułą na cześć św. Mikołaja. Portret Anny Domaradzkiej († 1677) z herbem.
5 km na północ Łęguty – wioska mazurska na północnym krańcu polskiego obszaru etnograficznego, z kościołem ewangelickim z r. 1737. W ołtarzu obraz Wieczerzy Pańskiej, odnowiony przez Ulrika z Rynu w r. 1746.
Łęgucki zbór w prawie niezmienionej formie służy lokalnej wspólnocie ewangelickiej do dziś. Świątynia otoczona jest zabytkowym cmentarzem z kwaterami rodów von Groeben i von Stein. Na cmentarzu stoi również zabytkowa dzwonnica.
W dalszym ciągu przecina kolej rządowe Lasy Jabłońskie… zmierzając do kolejnej stacji – znanej nie tylko w okolicach, małej turystycznej miejscowości mazurskiej leżącej już w powiecie ostródzkim, na Pojezierzu Iławskim, nad brzegiem jez. Szeląg Mały.
Stare Jabłonki, w sąsiedztwie nadleśnictwo tej nazwy, obejmujące 50 km2 lasu. Na północ łączą się z nim bezpośrednio Lasy Taborskie9 o pow. 53 km2, za nimi Lasy Miłomłyńskie – Liwskie o 60 km2 pow., oprócz kilku mniejszych, co wszystko tworzy największy w tej stronie Prus kompleks leśny o powierzchni ponad 200 km2. Wśród lasów stosunkowo wąskie, lecz bardzo długie (16 km) jezioro Szeląg Wielki, wyglądające wśród wzgórz i lasów jak majestatyczna rzeka. Jego południowy kraniec leży opodal stacji w Jabłonkach, północny zaś wrzyna się głęboko w Taborskie Lasy.
W Starych Jabłonkach, na jeziorze Szeląg Mały zaczyna się niezwykła droga wodna: Kanał Elbląski (niem. Oberländischer Kanal), który jest unikalnym systemem hydrotechnicznym łączącym jeziora zachodniomazurskie z Zalewem Wiślanym. Jego trasę można podzielić na odcinki: Stare Jabłonki – Ostróda (ok. 17 km), Ostróda – Miłomłyn (ok. 30 km), Miłomłyn – Elbląg (ok. 50 km) i Miłomłyn – Iława (ok. 32 km).
Oryginalność tego sytemu wodnego polega na pokonywaniu stumetrowej, prawie naturalnie występującej w tym regionie, różnicy poziomów wód przy pomocy zespołu 5 pochylni oraz śluz. Pochylnie są szynowymi urządzeniami wyciągowymi napędzanymi siłą przepływu wody, pozwalającymi na „przejeżdżanie” statków i łodzi poprzez wzniesienia. Ten światowej klasy cud sztuki hydrotechnicznej zaprojektowany został przez pruskiego inżyniera Georga Jacoba Steenke w drugiej ćwierci XIX w., za panowania króla Fryderyka Wilhelma III, a wybudowany za czasów króla Fryderyka Wilhelma IV, w celu gospodarczego połączenia wodnego Prus Wschodnich z Bałtykiem. W połowie XIX w. przyczynił się do rozwoju pojezierzy Ostródzkiego i Iławskiego dzięki ich skomunikowaniu z portami w Gdańsku i Elblągu, do których przewożono głównie płody rolne i drewno. Mniejsze znaczenie miał dla transportu artykułów przemysłowych.
Jego rola zaczęła ulegać stopniowej marginalizacji wraz z rozwojem transportu kolejowego, zwłaszcza po roku 1872, kiedy przez Ostródę przeprowadzono linię Poznań – Toruń – Olsztyn – Wystruć, a później i samochodowego. Z czasem stał się już wyłącznie trasą turystyczną. Pierwsi wycieczkowicze popłynęli kanałem w 1912 roku na pokładzie łodzi motorowej „Seerose”. Obecnie armatorem białej floty jest spółka Żegluga Ostródzko-Elbląska w Ostródzie.
Atutem trasy są piękne jeziora, a także otaczające je kompleksy leśne, a jej atrakcjami: śluzy, pochylnie i liczne zabytki sztuki hydrotechnicznej. W 2007 roku kanał został uznany za jeden z siedmiu cudów Polski, a w roku 2011 – za Pomnik Historii.
Jezioro Szeląg Mały zostało oddzielone od Szeląga Wielkiego w latach 1871-1873 wskutek usypania w poprzek akwenu kilkunastu metrowego nasypu kolejowego, którym poprowadzono linię kolejową Olsztyn-Ostróda. Aby zapewnić łączność między obu zbiornikami, pod usypem powstał kanał, który skrywa się w niezwykłym tunelu z kładką dla pieszych. Tu można rozpocząć podróż po Mazurach Zachodnich nie tylko drogą wodną.
- kudypy.olsztyn.lasy.gov.pl. ↩︎
- naterki.pl. ↩︎
- Okolice Szlaku Świętej Warmii: Sząbruk. ↩︎
- Urodzony w roku 1830 w Pieniężnie, w rodzinie niemieckiej, ks. Augustyn Weichsel był proboszczem gietrzwałdzkim czasu objawień. Pełnił tu posługę kapłańską od roku 1869, będąc duszpasterzem i gospodarzem (parafia miała wówczas spory folwark) do końca swoich dni. Zmarł w 1909 roku przeżywszy w kapłaństwie 53 lata. Jego skromna mogiła otoczona żelaznym płotem znajduje się tuż przy kościele. Obok księdza spoczęła także jego matka i siostra, które ostatnie swoje lata spędziły również w Gietrzwałdzie, pracując na plebanii. Podobnie jak całe Sanktuarium, także i ta kwatera jest często odwiedzana prze licznie przybywających tu pielgrzymów. ↩︎
- M. Wańkowicz…, s. 206-208. ↩︎
- Szlak Świętej Warmii: Gietrzwałd ↩︎
- Podobne obiekty można zobaczyć także w Samborowie pod Ostródą. ↩︎
- Obecnie jest kościół katolicki pw. św. Mikołaja, filia parafii z Biesala. ↩︎
- W miejscowości Tabórz znajduje się Rezerwat „Sosny Taborskie”. Wyjątkowość tego gatunku polega na tym, że pnie tych drzew są długie, proste, lekkie i elastyczne, a do tego wyjątkowo wytrzymałe. Ich powolnemu przyrostowi towarzyszy mały przyrost grubości gałęzi, które wcześnie odpadają, dzięki czemu drewno pozbawione jest sęków wewnętrznych. Sosny osiągające nawet 40 m wysokości świetnie nadawały się na maszty statków.
Już w 1576 roku interesowała się nią królowa duńska, która sprowadzała ten cenny surowiec dla swojej floty. Później zwrócił na nią uwagę także sam Cesarz Napoleon, na którego rozkaz olbrzymie ilości drewna i nasion tej sosny wysłano do Francji. Wraz z końcem ery żaglowców, nie przestano jednak interesować się tym budulcem. W 1900 roku na światowej wystawie w Paryżu ekotypowi sosny taborskiej, prezentowanemu pod nazwą „bois de Tabre”, nadano miano najlepszego surowca sosnowego świata. Drewno tych drzew wykorzystano także do odbudowy zniszczonego w trakcie II wojny światowej Teatru Narodowego w Warszawie. Obecnie buduje się z niego m.in. konstrukcje dachowe hal produkcyjnych poza kręgiem polarnym. Przez rezerwat prowadzi malownicza ścieżka przyrodnicza, którą można przebyć pieszo lub na rowerach. ↩︎
ROZDZIAŁ 3. ROZDZIAŁ 5.