Jedyna w Polsce północno-wschodniej kalwaria znajduje się około czterech kilometrów na zachód od Dobrego Miasta, w niewielkiej wsi Głotowo (niem. Glottau). Zbudowano ją w XIX wieku za sprawą miejscowego kupca, który z pielgrzymki do Ziemi Świętej wrócił z takim właśnie pomysłem. Miejsce jednak nie zostało wybrane przypadkowo, bo już od sześciu stuleci przybywają tu rzesze pielgrzymów, co związane było i jest z miejscową legendą.
Najstarsze wzmianki o Głotowie, a właściwie o ziemi głotowskiej (łac. terra glotoviae) pochodzą z 1290 roku. Wtedy, jeszcze w staropruskim grodzisku będącym centrum polityczno-administracyjnym tego territorium, powstać miał tu pierwszy drewniany kościół pw. św. Andrzeja. Służył miejscowym parafianom, którymi byli zarówno ochrzczeni potomkowie dawnych pogańskich Prusaków(z walecznego szczepu Glotinarum), jak i nowi osadnicy, pochodzący przeważnie ze Śląska, sprowadzani przez Zakon Najświętszej Marii, czyli Krzyżaków.
Od czasu, gdy w 1226 roku książę Konrad Mazowiecki zaprosił ich na swoją ziemię z zadaniem chrystianizacji i ujarzmienia pruskich plemion często dokonujących rejz łupieżczych na jego włości, ci systematycznie podbijali te ziemie i je kolonizowali. Mając nadaną przez księcia ziemię chełmińską, jako bazę wypadową – najpierw „żelazem i krwią” opanowali najbliższą Pomezanię (w dużym przybliżeniu obszar Pojezierza Iławskiego), czyli Prusy Górne. Z czasem także Prusy Dolne (mniej więcej teren obecnego Obwodu Kaliningradzkiego FR) oraz Sambię (ziemie jeszcze bardziej na północ). Rycerze zakonni próbowali także opanować ziemie litewskie – zwłaszcza Żmudź. Zaowocowało to wieloma wyprawami Krzyżaków na te tereny, na które Litwini odpowiadali z kolei atakami na ziemie zakonu w Prusach. Do takiego miało dojść i w roku 1300.
Najazd litewskich pogan, którym prawdopodobnie towarzyszyli wygnani ze swych ziem Prusowie, dotarł wówczas także i do Głotowa leżącego na pograniczu dawnych krain plemiennych Warmii i Pogezanii. A ziemię tę Krzyżacy podbili stosunkowo niedawno, bo dopiero w 1278 roku, gdy uporali się ostatecznie z kolejnym powstaniem rdzennej ludności.
W roku 1260 wybuchło bowiem dobrze zorganizowane II powstanie Prusów – bunt wodza Natangów Herkusa Monte, który omal nie doprowadził wówczas do zagłady Zakonu. Krzyżacy pacyfikowali rebelię ogniem i topiąc ją we krwi zamieszkujących te ziemie ludów przez kolejnych piętnaście lat. Monte – „pruski Braveheart” zginął w 1273 roku. Złapany przez Krzyżaków za sprawą zdrady swojego najbliższego sługi, został powieszony i „dla pewności” przebity mieczem. Ostatecznie Prusowie, którzy doznali tak wielu cierpień ponownie poddali się jarzmu braci głoszących miłosierdzie i pokój[1].
W roku Pańskim 1274 Pogezanie, Warmowie, Natangowie, Bartowie i Sambowie powrócili do jednego Kościoła Przenajświętszej Maryi, i dając zakładników udzielili wystarczających gwarancji, że w przyszłości w żaden sposób nie popełnią czynów zasługujących na potępienie, lecz że w pokorze będą posłuszni wierze i władzy braci – jak pisał jeden z kronikarzy tych czasów. Jednak spora ich część uciekła na Litwę, cały czas próbując powrócić do swoich dawnych ziem rodzinnych.
Jak głosi legenda, widząc zbliżające się niebezpieczeństwo, chrześcijańscy mieszkańcy Głotowa ukryli przez najazdem także cyborium z Najświętszym Sakramentem z ich kościoła, zakopując je w ziemi, w niewielkiej odległości od świątyni. Jednak mieszkańców wybito, a wieś i kościół Litwini doszczętnie spalili.
Dopiero kilkanaście lat później pewien rolnik podczas orki przypadkowo trafił na nienaruszoną Hostię.
Woły pracowicie ciągnęły sochę, za którą równomiernym krokiem podążał oracz. Szeroki pas urodzajnej ziemi, poznaczony równo świeżymi skibami, pozostawał w tyle. Słońce powoli chyląc się za horyzont, kładło wydłużone cienie. Człowiek podniósł wzrok i krzyknął na zwierzęta, które zmęczone całodzienną pracą, zwalniały idąc pod górę ku szczytowi pagórka. Orka dobiegała końca, będzie chleb.
Nagle socha zaparła się, woły szarpnęły mocniej i na boku znieruchomiała duża gruda ziemi. Zaprzęg stanął. Zniecierpliwiony oracz w pierwszej chwili chciał skarcić zwierzęta za lenistwo, lecz oszołomiła go nagła zmiana, jaka nastąpiła w otoczeniu. Pole rozjaśniło się jak w południe, a blask dochodził gdzieś z podziemi, oświetlając klęczące woły wpatrzone w jeden punkt. Źródło światłości znajdowało się między oblepionymi ziemią resztkami jakiegoś naczynia. Był to kielich, a w nim śnieżnobiała hostia, Chleb Żywy[2].
Cudownie odnalezioną puszkę z Hostią w uroczystej procesji przeniesiono do kościoła w Dobrym Mieście, ale – jak głosi stara klechda – w niewyjaśniony sposób wróciła ona do miejsca, w którym została ukryta. Odczytano to jako jednoznaczny znak Boży i na miejscu spalonego kościoła św. Andrzeja wybudowano nowy, murowany z cegły i kamienia, ku czci Bożego Ciała.
Z ruin podniosła się i osada – formalnie uznana w 1313 roku dokumentem lokacyjnym wystawionym przez warmińskiego biskupa Eberharda z Nysy. Wprawdzie w styczniu 1356 roku kolejny najazd wojsk litewskich spowodował, że wieś została ponownie spalona, ale i ponownie szybko odbudowana oraz zaludniona, tak że 27 maja 1362 roku biskup Jan Striprok mógł odnowić jej przywilej lokacyjny.
W tym czasie rozwinął się tu już bowiem ruch pątniczy. O nadzwyczajnych zajściach: otrzymywanych łaskach i cudach, jakie miały miejsce w Głotowie za przyczyną Najświętszego Sakramentu, mówią zapiski już z 1347 roku, z dokumentu kolejnego biskupa warmińskiego Hermana z Pragi. W kolejnych latach popularność wsi jako celu pielgrzymek stale rosła, szczególnie po przyłączeniu Warmii do Rzeczypospolitej w 1466 roku. Kult Najświętszego Sakramentu nie uległ zachwianiu nawet w czasach protestanckiej reformacji.
Rosnąca liczba pielgrzymów spowodowała, że niewielki XIV-wieczny kościółek przestał wystarczać na potrzeby wiernych. Dlatego w pierwszej połowie XVIII wieku na jego miejscu zbudowano nową, barokową świątynię – Sanktuarium Najświętszego Sakramentu, która przetrwała do naszych czasów jako kościół pw. Najświętszego Zbawiciela i św. Floriana w Głotowie. Kamień węgielny wmurował w 1722 roku biskup warmiński Teodor Andrzej Potocki, późniejszy prymas Polski, a sanktuarium konsekrował jego następca – bp Krzysztof Andrzej Jan Szembek w 1726 roku (przy jego znacznej pomocy finansowej dokończono budowę). Całe bogate wnętrze świątyni ukazuje teologię Eucharystii.
Kolejny, XIX wiek nie był łaskawy dla Głotowa. Wieś zaczęła zatracać charakter miejsca szczególnego kultu Najświętszego Sakramentu. Przyczyniły się do tego głównie wydarzenia polityczne. Najpierw w 1810 roku rząd pruski zadekretował sekularyzację dóbr kościelnych i Głotowo straciło status kolegiaty – stało się zwykłą parafią. Dziewięć lat później pożar strawił część świątyni, głównie ucierpieć miał dach. Trwała też nasilająca się presja protestancka, która w 2 połowie XIX wieku osiągnęła swój stan kulminacyjny w tzw. „Kulturkampfie” – oznaczało to wzmożenie nacisków prowadzących do ograniczenia roli Kościoła katolickiego w życiu społeczeństwa…
Ruch pątniczy powoli skurczył się do tradycyjnych warmińskich, ludowych pielgrzymek, tzw. łosier… Ale jednocześnie rodził się nowy kult – czcicieli Męki Pańskiej[3].
Z tego kultu wywodzi się głotowska Kalwaria Warmińska. Inicjatorem jej powstania był Johannes Merten, zamożny kupiec, mieszkaniec wsi, który z pielgrzymki do Jerozolimy przywiózł ideę odtworzenia na Warmii drogi krzyżowej Chrystusa. W tym celu już w roku 1860 kupił siedem hektarów leżącej w pobliżu kościoła ziemi i ofiarował ją parafii (w tym czasie, podczas niemieckiego Kulturkampfu, nabywanie ziemi przez katolików było zabronione). W kolejnych latach wykonano projekty zagospodarowania przestrzennego i architektury poszczególnych stacji.
Budowę warmińskiej kalwarii rozpoczęto oficjalnie i uroczyście 29 lipca 1878 roku. Jak podają kroniki, ludność katolicka diecezji tłumnie zgłaszała się do pracy, a także składała hojne ofiary pieniężne. Niemniej prace trwały etapami aż szesnaście lat – tyle bowiem zajęło ręczne przekształcenie leżącego opodal kościoła jaru rzeczki Kwieli w wierną kopię drogi (z zachowaniem topografii jerozolimskiej), którą w Wielki Piątek niósł swój krzyż na Golgotę Jezus Chrystus. Pracami kierowali dwaj proboszczowie: ks. Ferdynand Engelbrecht oraz ks. Donald Steinsohn, a jak odnotowują kroniki, wzięło w nich udział około siedemdziesięciu tysięcy wiernych.
Wraz z robotami ziemnymi prowadzono również budowę czternastu neoromańskich i neogotyckich kapliczek – stacji Drogi Krzyżowej, które zostały przyozdobione sprowadzonymi z Monachium elementami sztuki sakralnej, naturalistycznie przedstawiającymi sceny Męki Pańskiej. W każdej z nich umieszczono także, osadzone w drewnianych krzyżach, małe jerozolimskie kamyki – relikwie przywiezione z pielgrzymki przez J. Mertena (do dziś zachowały się one już tylko w niektórych z nich).
Otoczeniu nadano swobodny charakter parku leśnego z otwartymi wnętrzami na dnie wąwozu, alejkami spacerowymi pośród naturalistycznych kompozycji zieleni podkreślającej lokalizację kaplic – jednorodnych stylistycznie, chociaż zróżnicowanych architektonicznie. Ich wystrój to interesujący przykład XIX-wiecznej sztuki sakralnej.
18 maja 1894 roku całość została konsekrowana przez biskupa warmińskiego Andreasa Thiela. Rok później papież Leon XIII wydał przywilej odpustu dla tych, którzy odprawią w Głotowie Drogę Krzyżową, w ciągu siedmiu dni przystąpią do Komunii Świętej, odmówią wyznanie wiary Credo i pomodlą się w intencji Ojca Świętego.
W okresie międzywojennym wzniesiono dwie dodatkowe kaplice: Pana Jezusa w Ogrójcu oraz Matki Bożej z Lourdes ze źródłem.
Dziś kalwaria głotowska należy do najpiękniejszych w Polsce świątyń na otwartym terenie, którą można odwiedzać przez cały rok, choć najpiękniej jest tu od kwietnia do listopada.
[1] Lud staropruski, który dał nazwę tej krainie, a później państwu zniknął z dziejów mniej więcej w pierwszych latach XVIII wieku, pozostawiając po sobie niewiele pamiątek materialnych i sporo lingwistycznych w postaci nazw regionów, miejscowości, osad, rzek, jezior itd.
[2] glotowo.pl
[3] swzygmunt.knc.pl