Po naszemu, po warnijsku

Prof. Izabela Lewandowska: Gwara warmińska to taki swego rodzaju palimpsest, czyli zapisywanie nowych treści na materiale wcześniej zapisanym innymi znakami, które się wymazuje i dopisuje inne. Tworzy się w ten sposób dzieło wielowarstwowe. Tak samo było z gwarą warmińską. Najpierw był język pruski, który został wymazany przez eksterminację i asymilację ludności, następnie język niemiecki związany z Zakonem Krzyżackim, który nie został wymazany, ale dołożono do niego język polski związany z osadnictwem mazowieckim w XIV wieku. Dialekt mazowiecki uległ rozszerzeniu w okresie staropolskim (1466-1772), eliminując poniekąd pozostałe języki. Natomiast w XIX wieku możemy mówić o rozmaitych wpływach. Na przykład starowiercy, którzy napłynęli na tereny Puszczy Piskiej, dostali prawo osiedlenia i wprowadzali język rosyjski. Z północy miały miejsce wpływy litewskie, od południa polskie, a od zachodu niemieckie. Generalnie z każdego kierunku geograficznego przenikał jakiś język. W dodatku w dużych miastach hanzeatyckich żyli Salzburczycy i Hugenoci, którzy po walkach reformacyjnych musieli opuścić swoje kraje, i oni także dorzucili do gwary warmińskiej swoją cegiełkę. Miała miejsce swoista rywalizacja pomiędzy językiem domowym, czyli warmińskim i mazurskim, ale zbliżonym do polskiego, a urzędowym niemieckim. Ostatecznie oficjalnie zwyciężył niemiecki, ale uważam, że w sercach i duszach pozostał polski[1].

Gwarę warmińską można bez większego trudu zrozumieć, nawet jeśli umknie znaczenie pojedynczych słów, rychtyk (prawda)? Jest bardziej miękka od innych odmian języka polskiego i bogato czerpie ze staropolskiej deklinacji i koniugacji. Litera „i” występująca po spółgłoskach dźwięcznych „brzmi jak „zi”, więc gdyby zapytać Warmiaka np. o zwierzątko na literę „z”, ten odpowiedziałby – zilk i zieziórka. Jednak coraz trudniej znaleźć Warnijoka, chtóran może godać po naszamu. Świadków tej mowy jest już niewielu, a gwara to głównie język mówiony. Na szczęście w archiwach zachowały się zapisane po warnijsku pieśni ludowe, podania, bajki, wiersze, utwory związane z regionem. Są też ludzie, którzy walczą o jej zachowanie i popularyzację. Dzięki nim w

2016 roku gwara warmińska wpisana została na krajową listę dziedzictwa niematerialnego UNESCO.

Jak mówił przy tej okazji Edward Cyfus, popularyzator tej gwary i kultury: I ja, i wielu innych Warmiaków przed laty wiele za sprawą tej gwary wycierpieliśmy. Byliśmy wytykani przez to, że w niej mówiliśmy, wyzywani, szykanowani. Dlatego to pewnego rodzaju cud, że teraz resort kultury docenił gwarę. Mam nadzieję, że to sprawi, że skryci w sobie Warmiacy się ośmielą, że nie będą się kryli z tym, że znają gwarę, tylko że będą w niej mówili[2].

Jej podstawą były gwary chełmińsko-dobrzyńskie uznawane za składowe dialektu wielkopolskiego. Z ziemi chełmińskiej pochodzili bowiem pierwsi osadnicy kolonizujący południową Warmię w XIV w. Kolejne fale osadnicze, w szczególności w wieku XVI, pochodziły z Mazowsza i znacząco wpłynęły na kształtowanie się mowy polskich Warmiaków. Nawarstwianie się wpływów mazowieckich sprawiło, że badacze najczęściej zaliczają ją do dialektu mazowieckiego języka polskiego.

Funkcjonowała już w XIV wieku we wsiach południowej Warmii, zdominowanej przez ludność wywodzącą się z polskich grup etnicznych oraz plemion dawnych Prusów, które uległy szybkiej polonizacji. Miasta przedstawiały mozaikę etniczną, głównie kultury niemieckiej.

Pod koniec XIX i na początku XX wieku zaczęła być wypierana przez język niemiecki, chociaż proces germanizacji tej ziemi zaczął się już po zagarnięciu Warmii przez króla pruskiego w 1772 roku. Coraz mniej Warmiaków przyznawało się do swej polskości, a „warmińskim” rozmawiano zwykle jedynie w rodzinnym gronie. W szkołach za mówienie po polsku, co bardziej gorliwi nauczyciele kazali dzieciom nosić tabliczki z uwłaczającym napisem „Pollack”. Gwara warmińska stawała się coraz bardziej językiem uważanym za język „plebsu”. Z czasem zachowała się tylko na tzw. południowej Warmii. Zdecydowanie polski charakter zachowała ludność byłego powiatu olsztyńskiego i południowej części byłego powiatu reszelskiego.

Południowa Warmia wyróżniała się nie tyle historią, co propolską kulturą, tradycją i gwarą. Część północna tego regionu była bardziej związana z kulturą niemiecką, bowiem nie dotarło tam polskie osadnictwo z Mazowsza. Rozmawiano tam dialektem, tzw. Plattdeutsch, opartym na języku niemieckim. Kiedy w 1905 r. doszło do utworzenia w ramach Prus Wschodnich rejencji olsztyńskiej, jej granica przebiegała przez środek historycznej Warmii. Część południowa znalazła się w rejencji ze stolicą w Olsztynie, część północna w rejencji królewieckiej. To utwierdziło podział Warmii na część polską i niemiecką[3].

Jednak prawdziwy jej kres przyniósł rok 1945. W wyniku migracji ludności – ucieczek, wysiedleń i emigracji wielu „warmińskojęzycznych” mieszkańców tych ziem oraz napływu osadników z Wileńszczyzny, z Warszawy i z innych ziem przedwojennej Polski, gwałtownie zaczęła maleć liczba osób mówiących miejscowym „językiem”. Data ta stanowi niewątpliwą cezurę czasową, która przerwała tkwiącą korzeniami w średniowieczu ciągłość historyczną warmińskiej kultury, a tym samym i jej języka. Dziś, mimo prób jego reaktywacji, pozostaje zabytkiem polskiej filologii, zabytkiem pasjonującym – ze względu na swe pochodzenie i historię, będącym przedmiotem badań dialektologów, językoznawców, socjologów już od XIX wieku. Z tego też względu wartym popularyzacji. Mimo iż Warmiaków z dziada pradziada jest już niewielu, to ich gwara, jako element dziedzictwa kulturowego, ostatnimi czasy przeżywa renesans.

Jak pisał w swoich Kiermasach… ksiądz W. Barczewski: Prawy Warmiak nie wstydzi się swego dialektu, lecz jędrnie i żwawo nim się wyraża. A gdy usłyszy poprawnie mówiącego Polaka współziomka, mniej mówi – woli się przysłuchiwać dźwiękom poprawnej mowy, przy czym widać po nim niekłamaną radość i ukontentowanie. Zachęcony lepszą wymową, próbuje często „z wysoka” mówić, co mu się przecież nie bardzo udaje, bo wtenczas więcej jeszcze błędów robi i swą naturalność traci, z którą mu tak bardzo do twarzy[4].

Jak pisał Seweryn Pieniężny w swoich felietonach publikowanych na łamach przedwojennej „Gazety Olsztyńskiej”[5]: myśla, że wciurko skapujeta, bogwara warmińska nie jest trudnym „językiem”, zwłaszcza jeżeli pozna się reguły nim rządzące.

Charakteryzuje ją przed wszystkim to, że „i” („ji”) po spółgłoskach dźwięcznych „b” i „w” brzmi jak „zi”, przez co np. bierze – bzierze, kobieta – kobzita, wino – zino, wiosna – ziosna. Po spółgłoskach bezdźwięcznych „f”, „p” należy wymawiać „i” jako „si”, np. piwo – psiwo.

Jej istotną cecha jest brak tzw. mazurzenia[6], dzięki czemu w porównaniu do innych gwar, szczególnie sąsiedniej – mazurskiej, jest ona bardzo miękka. Stąd też na swoją ojczyznę Warmiacy mówili Warnija, a język, którym się posługiwali, nazywali warnijskim.

Są w niej również średniowieczna koniugacja i deklinacja, w której odnaleźć można ślady dawno zapomnianej w literackiej polszczyźnie liczby podwójnej: mamy – mawa, będziemy – będziewa, będziecie – będzieta, biłem – bziłem, człowiekowi – człozieku, żon – żonów, dobrej – dobry. Bardzo charakterystyczną cechą tej gwary było stawianie „ł” przed „o” np. łorać – orać, ołtarz – łutarz.

Warmiacy posługiwali się też słowami zapożyczonymi z języka niemieckiego – germanizmami, np. faska (niem. Fass) – beczka, fernichtować (vernichten) – zniszczyć, fertyk (fertig) – gotowy, frisztik (Frühstück) – śniadanie, herberga (Herberge) – gospoda, kełfować (kämpfen) – walczyć, rejtować (reiten) – jechać konno, richticzny (richtig) – właściwy, szpigel (Spiegel) – lustro, żark (Sarg) – trumna.

Dialekt warmiński różni się od innych dialektów polskich osobliwym piętnem wyciśniętym okolicznościami i warunkami, w jakich się rozwijał i kształtował. Odcięty niemal zupełnie przez jeden i trzy ćwierci wieku od rozwoju języka ogólnopolskiego i skazany na nieprzerwany nacisk otaczającej go niemczyzny, nieregulowany żadnymi normami języka kulturalnego, przekazywanymi przez szkołę i nauczycieli, zastygł w pewnym stopniu w archaizmie językowym, skąd zatrzymał pokaźny zasób dawnego słownictwa. Nawet tworząc nowe wyrazy Warmiacy posługiwali się częstokroć zasadami archaicznego słowotwórstwa. Dialekt ten otoczony zewsząd napierającym językiem niemieckim, wspomaganym zniemczoną szkołą i czujną administracją niemiecką, siłą rzeczy musiał przejmować niemieckie nazwy i określenia, zwłaszcza w zakresie spraw związanych ze szkołą i administracją terenową, operującą wyspecjalizowanym językiem urzędowym. Od czasu, gdy język polski definitywnie wyrugowany został ze szkół warmińskich – a stało się to na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia [XIX w.] – niemczyzna coraz pewniej wdzierała się zwłaszcza za pośrednictwem młodzieży szkolnej do dialektu polskowarmińskiego. Jednakże słownictwo niemieckie wciskające się do języka polskiego w wielu wypadkach nie zdołało wyprzeć oryginalnego słownictwa polskiego. Nagminne były takie zjawiska, że obok nazwy polskiej desygnatu pojawiała się nazwa niemiecka jako jej synonim i obu nazw używano alternatywnie bez jakiejkolwiek różnicy znaczeniowej[7].

O ile dialekt warmiński był pod względem leksykalnym w zasadzie jednolity, o tyle pod względem fonetycznym był już bardzo zróżnicowany (stąd powiedzenie: Co zieś to jinaczyj, czyli Co wieś to inaczej). Badacze języka wskazują na dwa główne prądy wymowy, dialekty „a” i ,,e”. Pierwszym mówiła głównie ludność wiejska z okolic Olsztyna i południowej części tego powiatu. Drugim – z okolic Biskupca i dawnego powiatu reszelskiego[8].

Warnijsko godko posługuje się coraz mniej osób – nie używa się jej na co dzień, rzadko – „od święta”. Ostatnia wojna sprawiła, że gwara ta stała się „językiem” martwym. Niemniej dzięki pracy wielu historyków, filologów, regionalistów, folklorystów, publicystów i dziennikarzy, którzy starali i starają się ją zachować dla przyszłych pokoleń, gwarowe „archiwum” liczy wiele godzin nagrań dźwiękowych, opracowań naukowych, słownikowych, zbiorów ludowych pieśni, legend, bajek i podań, gawęd. Zbiór ten systematycznie się powiększa. Ostatnie lata przyniosły bowiem wiele inicjatyw zmierzających do jej popularyzacji, z tą najbardziej spektakularną – wpisem gwary na listę dziedzictwa niematerialnego.

Spirytus movens tych działań to przede wszystkim: historyk-regionalistka prof. Izabela Lewandowska z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, wspomniany już Edward Cyfus, a także przedstawiciel młodszego pokolenia – Łukasz Ruch, historyk i gawędziarz. Dzięki nim oraz wielu innym miłośnikom lokalnej tradycji i kultury skupionym między innymi wokół Stowarzyszenia „Dom Warmiński”, czy członków Stowarzyszenia Szlak Świętej Warmii, trwa proces odpominania tej krainy, odkrywania jej duchowego oraz kulturowego dziedzictwa i przekazywanie go kolejnym pokoleniom. Za ich sprawą, przy wsparciu wielu pasjonatów warmińskiej kultury, ukazał się m.in. Elementarz warmiński, Słownik gwary warmińskiej, a od roku 2015 organizowany jest Regionalny Konkurs Gwary Warmińskiej Po naszamu. Po warnijsku.

Śwanto Warnijo

My to mowam szczajście co żyjewam na Warniji, na Śwanty Warniji. Som nosz Śwanty Papsiyż tak poziedzioł i mnioł recht[9]. No bo mówta some. Że coło Polska je psiankno to kożdan ziy. To dloczamu noszo Nośwantszo Matulka sia prazie w Gyczwołdzie warnijskam dziwczoczkom pokozała, a nie dzie jandzi? Bo łu noju je nopsiankni. Rozmoziała z niami tyż po naszamu, bo dziywczoczki toc jinkszy godki nie znały. Zidać co Gyczwołdzki Poni noszo godka sia nolepsi łudała łod drugych polskych. I to tyż je prowda, noszo warnijsko godka je nopsiankniajszo.

Ni ma sprowdy mniesianca czy w lato czy w zima, coby w Polsce jekygo nieszczajścio nie buło. Abo zietrz szczepy poprzewolo i dachy z chałup pościóngo, abo woda gwołt nieszczajścio narobzi, co ludziska mniyszkać ni majó dzie. Łogań tyż potrasi gwołt krzywdy łuczynić. Łu noju rzadko co takygo przydzie. Bo Warnijo psiankno i śwanto je. Toc jek Pon Bóg z góry na noszo ziamnia wejrzy, to mu żol tyle fejnygo popsować i bez to te zielge nieszczajścia rzodko noju naziydzajó.

Noma sia wydowo co to wciórko je ejnfach[10], bo tak mo być. Mym sia łuż do tygo nołożyli[11]. Ale niech chtóś swoje ołto w Gyczwołdzie łostazi i psiechtó do Woryt pudzie. Te zielóne górki, te lasy i kapelki przy drodze, te zielóne łónki, toc łod tygo łoczów łoderwać nie jidzie. Niech sia kołam przejydzie z Marcinkowa do Purdy i sia dołobkoła rozglóndo. Abo kele Giłow. Rycho[12] sia człoziekoziu łeb nie łukranci łod tygo rozglóndanio. Tlo aperat do łoka i knypsować[13]. Cichuchno i zielóniuchno wszandzie, tlo ptoki spsiywajó jedan bez drugygo jekby jam chto gwołt psieniandzów za to spsiywanie zapłaciu! Bociony i ziórozie[14] po łónkach szpacyrujó, a po jyziorach abo strugach bziołe jek śniyg łabandzie z młodami plywajó.

Jek do lasa z chojinami i jeglijami wlyziesz to pozietrze cołkam jenaksze. Las tak puchnie[15] co pewno razu takych parfinów nie łoddo[16]. Grzybów i jegodów czornych i czerwónych[17] tyż nojdziesz i sia łusmaczysz.

Sia mózi co kożdan Żyd swoje wychwolo. My Warnijoki, choc nie Żydy, ale chwolić sia spraziedlizie mowam czam. Naszami wsiami. Te czerwóne stare chałupy i chlywy z czerwónych cegłów i kamniani z pola. Eszcze sia ciasam trasi staro drzwnianno chałupa, czorno łod starości i te kościółki. Co jedan to fejniejszy. Nolepsi, to jek chto w Boga zierzy, wsiójść w ołto i co niydziela do drugi wsi na mszo jechać. Te kościółki w środku to só rychtyczne cuda. Aż dziw bzierze skónd te ludziska kedajś psieniandze mnieli na take bogate kościoły. Tlo jechać ołtam do tych ziosków szyrokó, nowó szosijó sia cole nie lónuje[18]. Nolepsi wójskó staró drogó połobsodzanó szczepami i nie za chibko. Bo zaro kele drogi jidzie łoboczyć maluśke i zianksze warnijske kapelki[19]. Na coły Warniji kapelków stoji gwołt, ale dwóch jednakych sia nie nojdzie. A te gałajzie łod szczepów robzió rychtyczny zielóny tunel. To wyglóndo jek w bojce.

Tlo jek bandzieta pod zieczór nazot jechali, mus dować boczanie[20], bo na droga może z lasa wyskoknóńć jelań, sarna, dzik abo lis. Lepsi w to żywe ołtam nie buchnóńć. No jó, jo myśla co jek to przecytota, to woju chanć na rejzowanie po Warniji weźnie i łoboczyta co jo cole nie machluja[21].

Warnijo sprowdy i psiankno i śwanto je[22].

[1] M. Wiśniewska, Uma dzieciukom bojki splatała, fundacja-ibies.org, 30.10.2017. Rozmowa z prof. I. Lewandowską z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych UWM.

[2] Propozycje działań popularyzujących gwarę warmińską, dzieje.pl, 18.07.2016.

[3] I. Lewandowska, E. Cyfus, Magiczne wsie południowej Warmii, Olsztyn 2018, s. 6.

[4] W. Barczewski, Kiermasy na Warmii, Olsztyn 2020, s. 19.

[5] Kuba spod Wartemborka gada, J. Chłosta (oprac.), Olsztyn 1989.

[6] Mazurzenie – inaczej: mazurowanie, sakanie, cakanie – to jedna z najbardziej wyrazistych cech wielu dialektów polskich, polegająca na wymawianiu spółgłosek [š], [ž], [č], [dż] jako [s], [z], [c], [dz], np. masz jako [mas], czapka jako [capka], żaba jako [zaba], dżdżownica jako [dzowńica], czyli na zastępowaniu spółgłosek szumiących spółgłoskami syczącymi. […] Określenie „mazurzenie” nawiązuje do nazwy MAZURY, którą dawniej odnoszono również do Mazowsza – na tym obszarze bowiem mówiono mazurzącym – i bardzo wyrazistym – dialektem mazowieckim (MAZURZENIE, nck.pl, [2.02.2022]).

[7] W. Steffen, Słownik Warmiński, Wrocław 1984, s. VII.

[8] W 1862 roku z Reszla do Biskupca przeniesiono siedzibę administracji, powstałego w 1818 roku, jednego z czterech powiatów, na które administracja pruska podzieliła Warmię. Po wojnie nazwa powiat reszelski, zachowana ze względów historycznych, przetrwała do końca 1958 roku.

[9] mnioł recht – miał rację

[10] ejnfach – prosto, zwyczajnie, naturalnie

[11] nołożyli – przyzwyczaili się

[12] rycho – prawie

[13] knypsować – pstrykać zdjęcia

[14] ziórozie – żurawie

[15] puchnie – pachnie

[16] parfinów nie łoddo – perfum nie ma

[17] czerwóne jegody – poziomki

[18] nie lónuje – nie opłaca się

[19] kapelki – kapliczki

[20] dować boczanie – uważać

[21] nie machluja – nie kłamię

[22] I. Lewandowska, E. Cyfus, Elementarz warmiński, Olsztyn 2017, s. 198.